RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (33) Warszawa, Szafirowa 58

Sto dolarów – tyle wystarczyło księdzu Tadeuszowi Łakomcowi z parafii Matki Bożej Dobrej Rady w warszawskim Miedzeszynie by rozpocząć radiową misję. Był rok 1989. Na falach ultrakrótkich słychać było wówczas jedynie trzy programy Polskiego Radia i dźwięk telewizji. Podziemne Radio „Solidarność” ostatnią audycję nadało 22 czerwca i nic nie zapowiadało, że w najbliższych miesiącach coś w eterze może się zmienić. A jednak… Kursowy kolega miedzeszyńskiego proboszcza, ksiądz Czesław Sadłowski, którego postać przybliżaliśmy w 29. odcinku „Radiowych adresów”, po zorganizowaniu parafialnego radia w Zbroszy Dużej do tego samego zaczął namawiać księdza Łakomca. „Kup sobie – powiada – nadajnik radiowy, wtedy będziesz mógł mówić nawet do tych, którzy do ciebie i do kościoła nie chcą lub nie mogą przychodzić” – wspomina ksiądz Tadeusz w rozmowie z Jerzym Figarskim opublikowanej w książce „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996”. I namówił skutecznie. Z zakupionych podzespołów inżynier Jerzy Sawicki – ten sam, który pomagał księdzu Sadłowskiemu – zmontował urządzenie o mocy 5 W. „Nadajnik został umieszczony w moim pokoju” – mówił dalej miedzeszyński proboszcz – „Na dachu plebanii zamontowaliśmy kilkunastometrową antenę”. A dokładnie, to antena zawisła na kilkunastometrowej konstrukcji złożonej z dwóch związanych sznurami masztów łodzi żaglowych. I tak w eter popłynęły ważniejsze niedzielne nabożeństwa…

Ogłoszenia parafialne z 10 czerwca 1990 roku – pierwsze informacje o radiu parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca) Prośba o zgodę na prowadzenie radia parafialnego w parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca)

Technika i sprawy radiowe nie były księdzu Łakomcowi zupełnie obce. W dzieciństwie znajdował czas na szkołę, bycie ministrantem, pomoc przy pracach polowych, ale nie tylko. „Jako mały chłopiec, w swojej kieleckiej wsi biegał na pocztę, aby popatrzeć na pracę lokalnego radiowęzła” – wspominała pani Barbara Krzyżagórska, parafianka, która niemal od początku zaangażowała się w działalność przykościelnej radiostacji. Nagraniami i nagłośnieniem interesował się też w seminarium. „Gdy byłem studentem trzeciego kursu na Bielanach, powstały tam pierwsze słuchowiska radiowe nagrane na magnetofon” – wspomina – „W tamtych warunkach, gdy był tylko jeden magnetofon, uzyskać tupot wielbłądów albo szum, czy raczej gwizd wiatru na pustyni! Ile było radości, gdy słuchaliśmy tych słuchowisk”. Potem ksiądz Łakomiec zajął się teatrem – najpierw w parafii świętego Wincentego w Otwocku, potem Matki Bożej Różańcowej na warszawskim Bródnie, a następnie u świętego Stefana na Czerniakowskiej. Stamtąd w 1982 roku trafił do Miedzeszyna, gdzie został budowniczym kościoła w nowo utworzonej parafii Matki Bożej Dobrej Rady przy ulicy Szafirowej. „Ciebie, synu, chyba ksiądz biskup tam za karę dał” – miał powiedzieć ojciec księdza na wiadomość, że nie ma tam ani kościoła, ani plebanii, ani nawet salki katechetycznej… Jeszcze zanim stanął kościół powstało radio… a przed radiem proboszcz na kupionym od księdza Sadłowskiego powielaczu przygotowywał gazetkę parafialną. „Pragnąłem wprowadzać do głoszenia Słowa Bożego jakieś nowocześniejsze metody” – dodaje. Wróćmy jednak do radia…

Tymczasowy kościół przy ul. Szafirowej 58 w Warszawie (obraz olejny, reprodukcja z książki „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996” Jerzego Figarskiego Kościół Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie dziś

W kolejnych miesiącach program stawał się coraz bogatszy, nadal jednak skupiał się na transmisjach z kościoła. Oprócz nabożeństw niedzielnych pojawiały się nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Matki Bożej Dobrej Rady, a także pogadanki na tematy religijne i wiadomości kościelne. „Pierwszą porządną transmisję nadaliśmy w czerwcu 1990 roku z prymicji księdza Bodzona. Potem czytałem książki i artykuły, ale ambicji robienia wielkiego radia nie miałem” – wspominał ksiądz Łakomiec w audycji „Słaby sygnał stacji” w Radiu Józef. Stąd wyposażenie stacji również było skromne. „Miałem adapter, magnetofon, mikrofon, no i nadajnik” – uzupełnił ksiądz Tadeusz. „Była najtańsza, najskromniejsza aparatura i jeden pokoik na strychu domu parafialnego” – dodała pani Barbara Krzyżagórska – „Pamiętam pierwsze transmisje Mszy Świętych z naszego miedzeszyńskiego kościoła i modlitwy – to był cały program. Jedna lub dwie godziny dziennie”. Gdy tylko stało się to możliwe – po podpisaniu 15 października 1990 roku porozumienia pomiędzy ministrem łączności a sekretarzem Episkopatu Polski – proboszcz rozpoczął starania o uzyskanie homologacji nadajnika i zalegalizowanie prowadzonej na częstotliwości 72,2 MHz emisji. W tym momencie ta oddolna inicjatywa wpisała się w odgórne plany…

Prośba o wykonanie pomiarów nadajnika radia parafialnego Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca) Prośba o homologację nadajnika radia parafialnego Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca)

Jak mówi ksiądz Tadeusz Łakomiec, już po stanie wojennym Episkopat Polski przyjął założenie, że każda diecezja ma mieć swoje katolickie radio. Jednak dopiero przemiany Okrągłego Stołu umożliwiły powrót do tego postulatu. Często tylko w teorii, bowiem duchowni nie byli gotowi do samodzielnego podjęcia takiej misji. Zdarzało się wówczas, że z pomocą przychodzili ludzie świeccy, niejednokrotnie z doświadczeniem w mediach publicznych, którym bliskie były sprawy Kościoła. Tak stało się również w Warszawie. Grupa dziewięciu osób, wśród nich małżeństwo Marii i Jacka Szymańskich oraz Joanna Issa-Romatowska, zgłosiła się do księdza Prymasa Józefa Glempa z ideą uruchomienia katolickiej rozgłośni. „Prawie dziesięć lat temu zaczęłam myśleć o konieczności utworzenia w Warszawie radiostacji o programie ewangelizacyjnym, modlitewnym, patriotycznym, propagującym tradycję narodową, przypominającym o korzeniach chrześcijańskich naszej polskiej kultury, przybliżającego społeczną naukę Kościoła, a w szczególności nauczanie Jana Pawła II oraz Prymasa Tysiąclecia – księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego” – wspominała w 1998 roku na łamach książki Jerzego Figarskiego Joanna Issa-Romatowska – „Ludzi, którzy przyłączyli się do «sprawy» było, w zależności od etapu, od kilku do kilkunastu osób. […] Spotykaliśmy się w pomieszczeniach parafialnych – przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, na ul. Nobla, na Łazienkowskiej w ośrodku Rodziny Rodzin”. Decyzja Episkopatu Polski była pozytywna i mówiła o powołaniu radia archidiecezji warszawskiej. „Ksiądz Prymas zlecił sprawę biskupowi Romaniukowi, który powołał trzech księży – Sochonia, Sadłowskiego i mnie” – wspominał w audycji „Słaby sygnał stacji” ksiądz Łakomiec. Pierwszy z duchownych ukończył na Uniwersytecie Warszawskim polonistykę i dziennikarstwo, drugi – jak już pisaliśmy – prowadził parafialne radio w Zbroszy Dużej. „Ta trójka spotykała się i usiłowała coś zrobić. Jednak to się rozpadło. Ksiądz Jan miał koncepcję radia z dwustuosobową załogą, co wymagało wielkich nakładów i zapewne długiego czasu dojścia do takiego stanu. Ksiądz Czesio, przezacny, ale mieszkający daleko, i to jeszcze bez telefonu, nie mógł często dojeżdżać. Pozostałem sam” – mówił w rozmowie z Jerzym Figarskim miedzeszyński proboszcz. „Niebawem mąż mój usłyszał w słuchawce telefonu w redakcji jakiś radosny głos: «No to robimy radio»” – wspominała na łamach pisma Nasz Miedzeszyn w roku 1995 Maria Szymańska, dziennikarka, żona reżysera dźwięku pracującego w Polskim Radiu i Telewizji – „W pierwszej chwili nie zrozumiał. No tak, jest w pracy, to tu się cały czas «robi radio». Ale to był głos księdza Tadeusza Łakomca”. Potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. „Zaczęło się zwiedzanie Polskiego Radia, Akademii Muzycznej, i właśnie pamiętam taki moment, kiedy po obejrzeniu sali nagrań w Akademii Muzycznej jechałam z księdzem jego «maluchem» - wspominała dalej Maria Szymańska – „On w czapce z daszkiem, spod którego tylko świeciły oczy, patrząc przed siebie z poważnym wyrazem twarzy, przez który przebijała wielka radość, powiedział «wiedziałem, że to się stać musi, tylko nie wiedziałem, że to już…”. To pociągnęło za sobą zmiany na Szafirowej. „Zacząłem przerabiać aparaturę radia parafialnego tak, aby mogło być archidiecezjalnym” – mówił ksiądz Łakomiec Jerzemu Figarskiemu. „Pani Szymańska kupiła konsoletę, ja magnetofon, dołożyła się pani Romatowska, poskładaliśmy się, i tak skleciliśmy to pierwsze radio” – dodał w audycji Marka Nowickiego.

Decyzja Ministerstwa Łączności w sprawie przydziału częstotliwości dla radia diecezjalnego w Warszawie (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca)

Wkrótce nadeszła długo oczekiwana informacja o uzgodnieniu parametrów technicznych stacji nadawczej. Od tego momentu radio mogło legalnie emitować swój program na 66,17 MHz. „Przydzielili nam częstotliwość, która graniczyła z telewizją” – wspominał ksiądz Tadeusz Łakomiec w audycji „Słaby sygnał stacji” – „Musieliśmy nadawać od szóstej do ósmej, a o ósmej zaczynała telewizja. Potem zmienili nam częstotliwość, przeszliśmy na popołudnie, a z czasem na cały dzień”. Oficjalnie Archidiecezjalna Radiostacja Warszawa Miedzeszyn rozpoczęła emisję programu we wtorek 1 października 1991 roku. Zgodnie z rezerwacją antena nadawcza mogła być zawieszona na wysokości 20 metrów npt., a moc promiennika miała wynosić 10 W. Nie pozwalało to na objęcie zasięgiem nie tylko całej archidiecezji – a było to jeszcze przed wydzieleniem diecezji warszawsko-praskiej – ale nawet samej Warszawy. Program nadawany na częstotliwości 70,7 MHz słychać było na Mokotowie, w Aninie i Sulejówku – czyli w promieniu około piętnastu kilometrów. Stacja miała też słuchacza w oddalonym o 25 kilometrów Mińsku Mazowieckim, jednak zaznaczał on, że odbiór był bardzo słaby. Jeszcze w 1992 roku moc nadajnika została zwiększona do 50 W. „Słychać nas w promieniu 30 kilometrów” – mówił „Olszynce” z 24 grudnia 1992 roku ksiądz proboszcz – „Dobra słyszalność jest na Pradze Południe, w Otwocku, na Mokotowie, Ursynowie, w Młocinach i Łomiankach”. Kolejną poprawę zasięgu przyniosło oddanie do użytku w wakacje 1993 roku 50-metrowego masztu wybudowanego na terenie parafii Matki Bożej Dobrej Rady przez Wojsko Polskie. Patentów na lepszy odbiór było zresztą wiele – jedni wykorzystywali drut przyczepiony do kaloryfera, inni mieli bardziej wymyślne metody. „Wystarczyły mi długie nożyczki przywiązane na końcu anteny” – mówiła w drugiej części audycji „Słaby odbiór stacji” Maria Kopczyńska, słuchaczka z Powiśla jeszcze z czasów radia parafialnego.

List od słuchaczki Archidiecezjalnej Radiostacji Warszawa Miedzeszyn z Anina z grudnia 1991 roku (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca) List do Proboszczów i Rektorów Kościoła w sprawie Katolickiego Radia Warszawa (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca)

Początkowo emisja prowadzona była tylko przez kilka godzin dziennie – rano od godziny siódmej i wieczorem do dwudziestej drugiej. „Zaczynało się pięknym melodyjnym sygnałem – to był chyba początek pieśni do Matki Bożej Dobrej Rady, prześliczne dzwoneczki – który wzywał do porannej modlitwy” – wspominała w audycji Marka Nowickiego Barbara Piotrowska-Dubik, słuchaczka z Górnego Mokotowa, która z mężem zaangażowała się w tworzenie radia – „Potem była Msza święta, modlitwa brewiarzowa, wspaniałe czytania. I audycje – Maryjne, rodzinne”. W czerwcu 1992 roku było to już niemal osiem godzin – w dni powszednie od godziny 6:30 do 9:30 oraz od 17:40 do 22:00, a w niedziele od 10:00 do 17:30. „Najważniejszy punkt w programie to Msza święta dla chorych, codziennie o godzinie 7:00, w niedziele o godzinie 10:00” – pisał ksiądz Łakomiec do księży proboszczów i rektorów Kościoła – „Oprócz tego w programie znajdują się audycje dla chorych, o wychowaniu w rodzinie, audycje Maryjne, relacje z ważnych uroczystości kościelnych i życia Kościoła. W planie są audycje dla dzieci, młodzieży itp.”. Pół roku później emisja prowadzona była od godziny 6:30 do 12:45 i od 17:00 do 23:00, a w soboty do 24:00. „Program rozpoczynał się o godzinie 6:30, więc trzeba było parę minut wcześniej wstać i włączyć nadajnik” – wspominał w drugiej części audycji „Słaby odbiór stacji” Łukasz Kubiak, współpracownik stacji – „Ponieważ instalacje radia znajdowały się na poddaszu – trzeba było zbiec po schodach na dwór i uderzyć w dzwon. Dźwięk tego dzwonu był transmitowany w radiu jako początek codziennego programu”. Tego typu transmisje pociągały jednak za sobą pewne problemy. „Tam obok była budowa i bardzo często w czasie jakichś skupień czy też w czasie modlitwy na antenie była cisza” – kontynuował Kubiak – „Właśnie w takich momentach dało się słyszeć na przykład takie głosy: «Haniek!, Haniek! Gdzie to ta masz ta deska?»”. Były też inne stałe elementy. „Tak jak w Kościele gospodarzem jest papież, w parafii proboszcz, u nas był ksiądz, który zaczynał i kończył program” – wspominał ksiądz Tadeusz u Marka Nowickiego – „Radio miało gospodarza. Słuchacze to sobie bardzo cenili”. Po starcie Katolickiego Radia Podlasia, do którego doszło na początku lipca 1992 roku, rozgłośnie rozpoczęły współpracę. Wówczas w Warszawie między trzynastą a szesnastą retransmitowany był program z Siedlec.

Fragment artykułu z Rzeczpospolitej z lutego 1992 roku (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca) Plakat Katolickiego Radia Warszawa (z archiwum ks. Tadeusza Łakomca)

Wśród pozycji, które w tym czasie pojawiały się na antenie, można wymienić również skierowaną do osób chorych audycję „Nie jesteś sam” Marii Szymańskiej, „Ave Maryja” i „Bliżej rodziny” Joanny Romatowskiej, wywiady i programy o objawieniach autorstwa Barbary Krzyżagórskiej, wspomnienia z zesłania do Kazachstanu Barbary Piotrowskiej-Dubik, katechezy jej męża Mariana Dubika, „Słowo księdza biskupa Kazimierza Romaniuka na niedzielę”, reportaże Marka Nowickiego, audycje o sztuce Alicji Szubert-Olszewskiej, koncerty z pozdrowieniami, „Spotkania biblijne”, prowadzone przez księdza dyrektora „Sobotnie Wieczorne Rozmowy”, audycje historyczne Jana Kasprzyka, a także cykle Olgierda Religioniego – słowno-literacko-muzyczny „Polska Kościołem” i muzyczno-patriotyczno-historyczny „Święta nasza Polska cała” – „Dziennik Radiowy” z informacjami z kraju i ze świata oraz dzienniki Radia Watykańskiego. „Koncert życzeń nadawany był w niedzielę” – wspominała na antenie Radia Józef Maria Kopczyńska – „Przysyłało się do radia pocztówki z życzeniami. Ksiądz dyrektor z drugim księdzem lub dyżurującym w radiu młodzieńcem odczytywali te życzenia. Było to od godziny 14:15. Ja na pierwszą chodziłam do kościoła i często z niepokojem dreptałam na przystanku, żeby zdążyć na ten koncert, chociaż wiedziałam, że nie będzie życzeń dla mnie”. Osobny rozdział stanowiła audycja „Listy”, w której odpowiadano na korespondencję od słuchaczy. „Pamiętam różne listy” – mówił ksiądz Łakomiec w rozmowie z twórcą Redakcji Listów, Jerzym Figarskim – „Jedne pisane niezdarnie, często starą, spracowaną ręką, trudne do odczytania, z wieloma błędami stylistycznymi i ortograficznymi. To podkreślało ich autentyczność. Inne – nawet kilkunastostronicowe na formacie A4, pięknie wykaligrafowane. Wszystkie – pisane nie tylko długopisem i ręką, ale przede wszystkim sercem”. Powstawały też audycje specjalne związane z przesyłanymi wspomnieniami. Dotyczyły one takich tematów jak stan wojenny czy zesłania.

Ksiądz Tadeusz Łakomiec przed wejściem do siedziby Katolickiego Radia Warszawa (fotografia z książki „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996” Jerzego Figarskiego) Plebania parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie dziś

Dopełnieniem warstwy słownej była muzyka – raz klasyczna, innym razem religijna, patriotyczna… lub po prostu muzyka z czasów młodości księdza dyrektora. „Przede wszystkim była polska muzyka, którą uwielbiam – dużo Chopina, Moniuszko, uspokajało to ludzi” – wspominała Barbara Piotrowska-Dubik w audycji „Słaby sygnał stacji” – „W tej muzyce była ucieczka od hałasu miasta, oaza pokoju. Ważne były też słowa – zespół Charyzmaty śpiewał o polskich kwiatach, zachwycał zespół Oratorium. Była katechizacja również przez piosenki”. Ale była też inna muzyka. „Przede wszystkim fantastyczne były stare taśmy. Począwszy od Santa Lucia, trochę starych znanych piosenek francuskich, które jeszcze się w szkole śpiewało” – wspominała w drugiej części audycji Maria Kopczyńska. „I Ordonka, i Fogg, i Szczepko i Tońko, i Irena Santor, i Rena Rolska… Ale także cały repertuar legionowy, partyzancki… A to wszystko przeplatane wspomnieniami radiosłuchaczy” – spisał w swoich wspomnieniach Jan Kasprzyk – „Nasza rozgłośnia nie miała zatrudnionego pracownika, który każdego dnia czuwałby nad stroną muzyczną. Wszystko właściwie zależało od prezentera. I sądząc po opiniach radiosłuchaczy, najczęściej z tego zadania wywiązywali się bardzo dobrze”.

Maszt Katolickiego Radia Warszawa (fotografia z książki „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996” Jerzego Figarskiego) Podwórko parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Warszawie dziś

„Musiała emitować z tego radia kultura wypowiedzi i kultura bycia. Ten ton nadawania udzielił się praktycznie wszystkim słuchaczom” – wspominał w rozmowie z Jerzym Figarskim ksiądz Łakomiec – „Szczególnie starannie dobieraliśmy gazety do przeglądu prasy. O znanej ogólnopolskiej gazecie nieżyczliwej Kościołowi katolickiemu lub innej, jeszcze gorszej, nie było mowy”. Sprawiało to, że pomiędzy radiem a słuchaczami wytwarzała się prawdziwie rodzinna atmosfera. „Bardzo lubię wędrować po falach radiowych i robię to o różnych porach dnia i nocy. W pewnej chwili trafiłem na słaby sygnał stacji z jakimiś zakłóceniami. Sygnał ten zainteresował mnie bardzo, bo rozgłośnia – czyli powiedzmy tak: radio – mówiła językiem radiowym, a to w Polsce zdarza się bardzo rzadko” – wspominał w Radiu Józef nieżyjący już redaktor Programu I Polskiego Radia Andrzej Zalewski. Słowa te znajdowały również potwierdzenie w listach przychodzących do redakcji.

Pieczątka Archidiecezjalnej Radiostacji Warszawa Miedzeszyn

Radio utrzymywało się jedynie z darów wiernych. Nie miało sponsorów ani reklamodawców. Warunki do samego końca pozostały skromne. Studio emisyjne mieściło się na poddaszu, a studio nagraniowe w piwnicy. Było też jeszcze jedno pomieszczenie. „Wywiady robiło się w «gabinecie nr 1». Tak żartobliwie nazywaliśmy zaciszną bibliotekę księdza Tadeusza” – wspominała Barbara Krzyżagórska. „Oszołomiła mnie ogromna ilość kaset, płyt kompaktowych, kable, kabelki, coś, co jak się później dowiedziałem, nazywa się konsoletą i ma być obok mikrofonu moim codziennym niemal narzędziem pracy” – tak opisał swoją pierwszą wizytę w studiu Jan Kasprzyk. „Wyglądało to wszystko trochę chaotycznie. Widziałem sterty kabelków wiszących ze ściany, lampki, bateryjki i różne tranzystory” – wspominał w drugiej części audycji „Słaby odbiór stacji” Mateusz Teodorczuk, realizator – „Konsoleta nadawałaby się właściwie do studia produkcyjnego i to też z dużymi wątpliwościami. Magnetofony i kompakty używane w studio przeznaczone były do użytku amatorskiego”. Do odbioru Radia Watykańskiego służyło wiekowe radio produkcji radzieckiej. Podsumowując – „wszystko «powiązane na sznurki» – jak to określił ksiądz radiowiec, gość z USA, zachwycony poziomem audycji i zaangażowaniem pracowników” – pisała Joanna Issa-Romatowska.

Gościem i przyjacielem rozgłośni oprócz wspomnianego już Andrzeja Zalewskiego był też między innymi Zbigniew Porczyński. „Zaprosił mnie do pracy w galerii, a potem, w czasie swej ostatniej choroby zaszczycił zaproszeniem do grona najbliższych, którzy trwaliśmy przy jego łożu cierpienia do ostatnich chwil jego życia” – pisała Maria Szymańska. Do grona przyjaciół radia należał też pisarz Jan Dobraczyński. „Pamiętam jego ostatni telefon do mnie” – wspominała w książce Jerzego Figarskiego Barbara Krzyżagórska – „Chciał nagrać audycję o Olszynce Grochowskiej. Był mieszkańcem Pragi. A ja śpieszyłam się na urlop do Zakopanego. Liczyłam, że nagram ją po powrocie. Kiedy wróciłam, Pan Jan Dobraczyński już nie żył”. Radio organizowało też zbiórki na dokończenie budowy kościoła przy Szafirowej. Odbywały się również festyny i koncerty dla słuchaczy. Na jednym z nich zaśpiewała Anna Maria Jopek.

Nazwa Archidiecezjalna Radiostacja Warszawa Miedzeszyn funkcjonowała niecały rok. Z czasem obok tej oficjalnej pojawiła się druga – Katolickie Radio Warszawa. W listach od słuchaczy zaistniała ona już w lutym 1992 roku, choć jeszcze w czerwcu tego roku na korespondencji księdza Łakomca widniała pierwotna identyfikacja. Nowa nazwa stała się istotna po ustanowieniu 25 marca 1992 roku diecezji warszawsko-praskiej, na terenie której znalazła się siedziba rozgłośni. Od tego momentu stacja była głosem obu warszawskich diecezji. Sytuacja taka trwała do 29 czerwca 1994 roku, kiedy to w lewobrzeżnej części stolicy uruchomione zostało Radio Józef. W 1996 roku ksiądz biskup Kazimierz Romaniuk podjął decyzję o przeniesieniu rozgłośni do siedziby Kurii przy Floriańskiej 3 na Pradze. Miało to wpłynąć między innymi na podniesienie jakości technicznej nadawanego programu. I choć po przeprowadzce, do której doszło 30 czerwca 1996 roku, stacja nadal nazywała się Katolickie Radio Warszawa, to było to już zupełnie inne radio. Dziś kontynuatorem misji księdza Tadeusza Łakomca jest nadające na 106,2 MHz Radio Warszawa. Budowa kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Dobrej Rady zakończyła się w roku 1999. Pierwszą odprawioną w nim Mszą była pasterka. 1 listopada 2006 roku dekretem księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, Ordynariusza Diecezji Warszawsko-Praskiej, ksiądz Łakomiec został przeniesiony do parafii świętego Wojciecha w Wiązownie. I choć po maszcie na Szafirowej od kilku lat nie ma już śladu, to zawiązane wówczas przyjaźnie przetrwały.

W oparciu o książkę Jerzego Figarskiego „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996”

Do posłuchania:

Fragment audycji Redakcji Listów

Radiowy adres na mapie

Comments

There are no comments

Post a comment